Świt. Właściwie letni poranek, bo
zbliżała się już siódma. Otwierając oczy Jacek kolejny raz w ciągu ostatnich
dni rozejrzał się po swoim pokoju, przypominając sobie jego wygląd. Ostatecznie
nie codziennie zmienia się klitkę w betonowym slumsie osiedla miejskiego na
duży, jasny pokój z widokiem na ogród i basen. - Co on w niej widzi? -
zastanawiał się w myślach. Oczywiście dla niego Matka zawsze była tą
najpiękniejszą i najbliższą istotą. Zwłaszcza po śmierci ojca stanowiła dla
niego cały świat. Ale w swojej szesnastoletniej, dość cynicznej i wyrachowanej
duszy zastanawiał się co mogło zainteresować tego bogatego, starszego faceta w
prawie czterdziestoletniej kobiecie. Ostateczne to jego sprawa - pomyślał. Jeszcze
raz rozejrzał się po pokoju i stwierdziwszy, że nie ma ochoty dalej wylegiwać
się w łóżku wstał, wziął z fotela płaszcz kąpielowy i po miękkiej wykładzinie
skierował swoje kroki ku drzwiom.
W tym momencie do jego uszu dobiegł dziwny
głos podobny do odgłosów prasowania mokrej koszuli. Głos dochodził jakby zza
ściany. - Ach, prawda. Moja "siostra" - stwierdził ironicznie. Ciągle
nie mógł się przyzwyczaić do myśli o "rodzeństwie". Tym bardziej, że
nie darzyła go sympatią. Właściwie na każdym kroku starała się przypomnieć mu,
że jest intruzem. Koledzy w szkole gwizdali kiedy przyjeżdżała czasem po niego
- oczywiście na polecenie ojczyma. Wysoka,
dwudziestoletnia o postawie modelki. Wyszedł na korytarz. Skręcił w lewo
do łazienki lecz kiedy mijał drzwi do jej pokoju zauważył, że są uchylone.
Dziwne odgłosy nasiliły się. Co też ona robi. Trenuje aerobik bez muzyki czy
co? - zastanawiał się w myślach. Przystanął. Zerknął w szparę drzwi i ....
zamurowało go. Zobaczył jej twarz ukrytą w spadających na poduszkę włosach,
ręce trzymające poręcz łóżka i drugą głowę, powyżej. Zaciekawiony lekko
popchnął drzwi. Wtedy ich zobaczył w całości. Kasia klęczała naga na łóżku,
trzymając się rękoma poręczy. Na niej wpółleżąc, szybko poruszając biodrami i
mocno ugniatając jej kształtne piersi "pracował" Andrzej. -Stary ją
zabije jak się dowie. Wariatka, przecież jeszcze wczoraj jej groził - pomyślał.
Chciał zamknąć drzwi ale coś go powstrzymało. Patrzył na ich ciała i czuł
ogarniające go podniecenie. Fujarka mu nabrzmiewała. Kasia, sapiąc jak po
wyczerpującym biegu rytmicznie poruszała pupą. Andrzej z twarzą wtuloną w jej
włosy gładził jej piersi bawiąc się sutkami i ani na chwilę nie przestając
pracować biodrami. Jego ruch były coraz dłuższe i szybsze. Jacek spojrzał w dół
i zobaczył swój flecik wydostający się spod płaszcza kąpielowego. Ujął go jedną
ręką i delikatnie zaczął masować czując rosnące podniecenie. W tym momencie
Kasia prawą ręką sięgnęła do krocza i zaczęła intensywnie masować jądra
Andrzeja. Jej twarz ukazała się spomiędzy bujnych włosów. Odwróciła się w
stronę drzwi i zobaczyła Jacka. Jej oczy zrobiły się okrągłe ze strachu. Jacek
wyprostowanym palcem wskazującym na ustach nakazał jej milczenie. Z
narastającej rozkoszy przymknęła oczy. Wysunęła języczek i lubieżnie oblizała
wargi murując do Jacka. Jacek nadal masował swój instrumencik czując, że zaraz
wybuchnie. Jezu, ale on ma długą pałę -podziwiał ruchy Andrzeja. Przecież to
niemożliwe żeby sięgał do jej szparki w tej pozycji. Boże, nie on ją posuwa w
..... Ta myśl go oszołomiła. Andrzej wsadził jej fleta w pupę. Ich ruchy
nabierały coraz szybszego tempa. Nagle! Na drugim końcu korytarza trzasnęły
drzwi. Jacek obejrzał się gwałtownie i zboczył ojczyma Strzelił palcami i
pokazał Kasi gestem ręki - STARY !!!. Zamkną drzwi i ruszył w stronę ojczyma. -
Dzień dobry - powiedział bardzo głośno szurając nogami .... Tato - dodał po
chwili wahania.
- Dzień dobry - odpowiedział
wyraźnie zadowolony ojczym. Czy Kasia już wstała? - zapytał. Nie wiem. Właśnie
szedłem do łazienki - Jacek czuł, że miękną pod nim nogi. Jeżeli Andrzej się
szybko nie zmyje to będzie wielka chryja.
- Wykąp się szybko, a ja
obudzę Kasię - powiedział ojciec.
Podali sobie dłonie i poszli
razem w kierunku Kasi pokoju. W tym momencie drzwi otworzyły się i ukazała się
Kasia zawiązująca narzucony płaszcz kąpielowy. Jej twarz była opanowana i tylko
błyszczące nienaturalnie oczy mówiły zupełnie co innego.
- Witam Panów - powiedziała
wesoło, a Jackowi wydawało się, że w jej głosie słyszy dużą ulgę.
- Masz otwarte okno ?
-zapytał ojciec - Przecież jest klimatyzacja, Wiesz ile to kosztuje.
- Ojej, przecież wiesz, że
lubię spać przy otwartym oknie -żachnęła się Kasia.
Jacek minął ojca i skierował
się ku drzwiom od łazienki. Mijając Kasię poczuł wspaniały zapach Masumi i
czegoś jeszcze ...Dzięki -cichutko szepnęła kiedy ją mijał. Mrugnął okiem tak
samo jak ona wtedy w łóżku. Uśmiechnęła się do niego przelotnie. Jacek wszedł
do łazienki i oparł o umywalkę. Odetchnął głęboko jak po dużym wysiłku.
Odkręcił wodę pod prysznicem, zdjął płaszcz i z ulgą zanurzył się w
strumieniach chłodnej wody. Przypominając sobie Kasię poczuł nawrót
podniecenia. Tym razem zdecydowanie ujął fujarkę w rękę i szybkimi mocnymi
ruchami zaczął się masturbować. Wyobrażał sobie, że jest na miejscu Andrzeja.
Przywołał obraz jej piersi, kształtnej pupy i w tym momencie poczuł gwałtowny
wytrysk energii. O kurde, chyba zwariowałem - pomyślał - a jak ktoś wejdzie?
Szybko dokończył kąpieli, umył zęby i wytarł się ręcznikiem. Usłyszał pukanie
do drzwi.
- Można - to głos Kasi.
Rodzice mieli swoją łazienkę w drugim końcu korytarza.
- Już wychodzę - zawołał.
Ubrał się, otworzył drzwi i
wpuścił Kasię do środka jednocześnie wychodząc na korytarz.
- Odwieźć Cię do szkoły
-zapytała.
- Jasne - Zatkało go. Nigdy
dotąd z własnej woli mu tego nie proponowała.
- No to po śniadaniu - znowu
mrugnęła okiem.
Wrócił do pokoju. Pogłaskał
wyciągniętego na pościeli Kleofasa - czarnego kocura i szybko ubrał się.
W kuchni przy stole
siedziała matka, piękna wypoczęta i tryskająca energią.
- Dzień dobry mamo -
nachylił się by pocałować ją w policzek i zauważył, że ma na sobie koszulę
ojczyma... i nic więcej.
-Dzień dobry, kochanie. Jak
spałeś - powiedziała wesoło.
- Dziękuję dobrze, a Ty?
- O ja wspaniale. Prawda Tadziu!
- powiedziała odwracając się do ojczyma i śmiejąc się głośno
- O tak - gorliwie
przytaknął ojczym.
- Dzień dobry, Mamo - Kasia
weszła do kuchni rozsiewając po niej zapach swoich perfum. Wymalowana i
wystrojona w marynarkę i spodnie. Wysokie szpilki podkreślały jej kształtną
figurę. Usiadła naprzeciwko Jacka i z apetytem sięgnęła po jogurt. Jacek nalał
matce i ojczymowi kawę i zabrał się do jedzenia. Nagle poczuł, że coś wsuwa mus
się pomiędzy nogi. Wędruje coraz wyżej i zaczyna napierać na jego fujarkę.
Dyskretnie spojrzał w dół. Kobieca stopa w zwiewnej pończoszce masowała
delikatnie wzdłuż suwaka jego spodni. O mało co nie zakrztusił się jedzeniem.
Spojrzał na Kasię, która spokojnie jadła swój jogurt nie podnosząc głowy znad
kubka. Powoli opuścił rękę pod serwetę. Pogładził delikatnie stópkę i powoli
rozpiął suwak spodni. Sięgnął ostrożnie po swój instrument i wyją go na
wierzch. Przytrzymując stopę obnażył żołądź.
- Podaj mi sok - poprosiła
Kasia.
Jacek o mało co nie wypuścił
z rąk widelca. Sięgnął po karton czując jak stopa delikatnie i pieszczotliwie
przebiera palcami na czubku jego fleta. Jadł powoli unosząc widelec do ust i
czując narastające pożądanie. Stopa gładziła teraz spodnią część jego fleta od
jąder do czubka . Powoli z rozmysłem jakby prowokując go. Flet sterczał tak, że
wydawało mu się iż wystaje ponad stół. Stopa masowała go z dołu do góry.
Podniósł oczy znad talerza i spojrzał w oczy Kasi widząc w nich iskierkę
rozbawienia i jakby podziwu. Złożyła usta w krótki pocałunek. Zsunął rękę pod
serwetę i przytrzymał stopę przy szczycie swojej fujarki. Spojrzał w oczy Kasi
i trzymając stopę pocierał drobnymi i szybkimi ruchami koniec swojej fujarki.
Czuł, że wzbiera coraz bardziej i bardziej. W końcu wytrysnął jej na stopę.
Delikatnie pieściła jego opadającego fleta swoją stopą zbierając to co z niego
wytrysnęło.
-Źle się czujesz - zapytała
matka.
- Co? Przepraszam co mówiłaś?
- Pytałam czy źle się
czujesz?
- Nie. Zamyśliłem się tylko
odpowiedział.
Kasia cicho parsknęła
śmiechem pochylając twarz nad kubkiem jogurtu.
- Czyżbyś uważała, że Jacek
nie myśli? - zapytał gniewnie ojczym.
- Nie, nie. Wręcz
przeciwnie. Uważam, że czasem nawet całkiem dobrze mu idzie -odrzekła
filuternie mrużąc oczy
- W takim razie odwieź go do
szkoły bo się spóźni - rzekł władczo
- No dobrze - z rezygnacją
odparła Kasia - Chodź myślicielu bo czas leci
Szybko pakując swoją fujarkę
w spodnie i zasuwając zamek Jacek wstał od stołu. Kasia wstała również i wyszła
z kuchni.
- Dziękuję. Dzisiaj wrócę
później bo po szkole idę na korty i pewnie pójdę się potem wykąpać na basen.
Będę koło ósmej.
- Uważaj na siebie -
powiedziała mama.
- Masz kasę - zapytał ojczym.
- Wiesz Tato, że z tym
zawsze kłopot.
Ojczym wyjął portfel i podał
mu banknot.
- No to trzymaj się -
powiedział
- Cześć wam
Wyszedł przed dom zabierając
poi drodze worek z książkami. Na podjeździe stała CORSA Kasi. Wsiadł. Wyjechali
przez bramę na ulicę. Położył rękę na kolanie Kasi.
Hej ! Nie wszystko na raz -
roześmiała się i włączyła radio. Dzięki raz jeszcze
- Nie ma za co. Ta ja
powinienem Ci podziękować - odparł wesoło
- Drobiazg
- Fajny drobiazg. Często tak
możesz?
- To zależy od czasu i
miejsca
- i osoby - dodał
- No nie bądź zarozumiały, a
swoją drogą masz całkiem spory instrumencik
- Nie widziałaś go z bliska.
- Co sugerujesz?
- Lubię jak dziewczyna
bierze go w usta! - wciągnął głęboko powietrze.
- A była taka kiedyś
chłopczyku? - zapytała figlarnie wkładając dłoń pomiędzy jego nogi
- Zawsze musi być ten
pierwszy raz – odparł. Uśmiechnęła się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz