Zobaczyłem ją na dyskotece. Dziewczyna o urodzie, która mnie onieśmiela.
Czarne włosy, czarne oczy, lekko skośne. Azjatycka uroda, to coś za
czym przepadam. Ubrana była w czarną mini spódniczkę, czarne skórzane
botki do kolan i miała czarne pończochy. Gapiłem się na nią jak jakiś
głupek. Naprawdę nie potrafiłem oderwać wzroku. Zdawałem sobie przecież
sprawę, że taka dziewczyna nie jest dla mnie. Nie należę do okazu
męskiej urody. Wręcz przeciwnie. Zdaję sobie z tego sprawę i stąd może
ta moja nieśmiałość wobec płci przeciwnej. Nigdy w życiu bym się do niej
pierwszy nie odezwał, nawet nie poprosił jej do tańca. Bałbym się jej
odmowy, a poza tym taka dziewczyna musiała mieć jakiegoś faceta. Po co
za darmo obrywać po gębie od innego chłopa? Wyobraźcie sobie moje
zaskoczenie, kiedy ona podeszła do mnie i po prostu zapytała.
– Podobam ci się?
Oniemiałem. Uciekłem wzrokiem gdzieś na podłogę.
– Gapisz się na mnie cały wieczór. Na pewno ci się podobam. Chodź za mną.
Sparaliżowało mnie. Nie docierało do mnie to co mówiła.
– No chodź – pociągnęła mnie za rękaw.
Nie wiedziałem, że właśnie następuje totalna odmiana mojego życia.
Kierowała się schodami w dół, tam gdzie były ubikacje. Weszliśmy i
wepchnęła mnie do damskiej toalety, a później do kabiny. W tym małym
pomieszczeniu staliśmy naprzeciw siebie bardzo blisko.
No to podobam ci się czy nie? – zapytała stanowczo.
Bardzo...
– Moja pani - podpowiedziała i zaraz rozkazała – Na kolana.
Byłem tak zszokowany tą nierealną sytuacją, że wykonałem rozkaz prawie automatycznie.
Wyciągaj małego, chcę go zobaczyć.
Zdumiony spojrzałem w jej twarz.
No wyciągaj – nogą lekko uderzyła mnie w krocze.
Zawstydzony i nie pojmujący jeszcze sytuacji, powoli sięgnąłem w kierunku rozporka.
Szybciej – ponaglała.
Wyciągnąłem go. Dyndał sflaczały. Byłem w takim stresie, że na wzwód nie
było szans. Pani uśmiechnęła się złośliwie. Obciągnij go. Tak uczyniłem
i od tego momentu cała ta nadrealna sytuacja zaczynała mi się podobać.
Klęczałem w damskiej ubikacji naprzeciw nieziemsko ładnej, najwyżej
dwudziestodwuletniej dziewczyny, z obnażonym kutasem, mając na
wysokości i w odległości nosa rąbek jej spódnicy. Zapach jaki od niej
bił był cudownie zniewalający.
Onanizuj się – rozkazała Pani.
Mój kutas w momencie zaczął się podnosić. Pani to zauważyła.
Podobam ci się – skonstatowała. – Całuj moje buty.
Lizałem i łasiłem się policzkami do jej botków jak kot. Wyżej!
Pani pozwoliła całować się po udach. To było tak podniecające, że nawet
bez dotykania kutasa prawie bym się spuścił. Ale w tym momencie
przerwała. Wystarczy. Teraz ja chcę trochę przyjemności. Złapała moją
głowę rękami i ustawiła na otwartym sedesie. Okraczyła mnie i stanęła
nad moją twarzą. Była bez majtek. Jedną ręką przytrzymywała moją głowę
za czoło, drugą uniosła spódniczkę.
– Język! – rozkazała.
Wyciągnąłem w kierunku jej cipki.
Bardziej! I ma być sztywny.
Wywaliłem na ile mogłem. Palcami rozchyliła wargi cipki i uginając nogi
nabiła się na niego. To był dla mnie szczyt perwersji, której zawsze
zazdrościłem kobietom. Ale mnie to też cholernie podniecało. Nabijała
się i wycierała o moją twarz w nieskończoność. A mnie to się tak
podobało, że aż wprost nie chciałem jeszcze się spuszczać. Wyciągałem
język tak aby jak najgłębiej mógł wejść w jej wspaniale obrośniętą cipę.
W końcu usiadła wygodniej na moich otwartych ustach, tak że jej
łechtaczka dotykała mojego nosa. Ocierała się rytmicznie o niego, każąc
patrzeć sobie w oczy. W końcu zaczęła szczytować i to już było prawdziwe
szaleństwo. Szorowała swoim kroczem po mojej całej twarzy mokrej od
soków jej cipy. Kiedy skończyła siedząc dalej na moich ustach widziałem
jej cudowną twarz i dzikość w tych pięknych, skośnych oczach. Patrzyła
na mnie z tryumfem i to było piękne. Uniosła lekko biodra i rozkazała:
Otwórz szeroko usta!
Zaczęła w nie sikać. Silnym, szerokim i mocnym strumieniem.
Pij! – prawie krzyczała patrząc mi dziko w oczy.
Nie nadążałem. Na szczęście ona przesuwała się kroczem do przodu i do
tyłu, sikając raz w usta raz na oczy. A mój mały, choć nie dotykany,
eksplodował. I to był najwspanialszy orgazm w moim życiu. Kiedy
skończyła wytarła się o moją twarz i kazała wylizać do czysta. Zsiadła
ze mnie przyjemnie zmęczona i spocona. Ja też byłem szczęśliwy. Zacząłem
się do niej przyjaźnie uśmiechać. Kiedy to zauważyła, warknęła.
– Co tak szczerzysz kły. Rób porządek.
Skierowała moją głowę w kierunku deski sedesowej, na której były plamy
jej moczu. Musiałem je wylizać, a później te na podłodze przy muszli.
Jak już wszystko wyczyściłem, Pani wytarła sobie krocze papierem
toaletowy i wsadzając mi go do ust powiedziała:
Podobasz mi się. Daj mi numer swojego telefonu. Wezwę cię niebawem.
Potem zostawiła mnie obsikanego z papierem toaletowym w zębach w
damskiej toalecie. Długo nie mogłem ochłonąć. Siedziałem w tej kabinie
oparty o muszlę klozetową i rozpamiętywałem zapach jej cipki i smak jej
sików, szukając na podłodze choćby jeszcze kropelki do wylizania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz