Początek jak zwykle banalny. Pracuję w końcu tam, gdzie chciałem.
Pracuję u siebie, a właściwie u kogoś, ale sam. Można powiedzieć, że
jestem wynajmowany do pracy. Informatyka to zawsze mnie pociągało, ale w
końcu dopiąłem swego i mam dwie duże firmy, ściągają mnie na zawołanie i
płacą wszelkie koszty w granicach przyzwoitości. Wyjechałem do dużego
miasta, bo mieszkam w mniejszym i walę do hotelu, do pracy idę na 16 jak
inni zwalniają komputery, aby sieć była w miarę wolna. Załatwiłem
wszelkie formalności, ale okazuje się, że nie mogę jeszcze zrzucić torby
do pokoju, bo jest 11, a doba zaczyna się o 14, więc szukam jakiejś
szatni albo przechowalni... nic z tego. Autka jeszcze nie mam, więc
trzeba nosić. Okazało się, ze jest jakaś życzliwa duszyczka, która mi
weźmie torbę na przechowanie, ale trzeba ją znaleźć gdzieś w hotelu.
Zacząłem wypytywać, ale nic z tego, po niewielkich opisach wiedziałem
kogo szukam. No to szukam, chodzę tu i tam, wreszcie jest. Okazała się
kierowniczka czegoś tam .Wyłożyłem kawę na ławę i załatwiłem, idę na
miasto. Wędrując piętrem patrzę, a tu wychodzi do jakiegoś wózka z
pokoju pani, która tam sprząta. Odwraca się...
Nie mogę uwierzyć !!!!!!!
Dziewczę, którego nie widziałem cale wieki.
Chyba z 5 albo 6 lat, to znaczy, ze teraz ma 26 chyba. Pełna
konsternacja i zdziwienie, a jednak radość na twarzy. Krótka rozmowa,
wymiana zdań na temat sytuacji obecnej i jakieś dziwne zachowanie.
Okazuje się, że była mężatką, ale po tym tylko mały biegający ślad
pozostał i nic więcej, przeniosła się do miasta, bo nie miała się za co
utrzymać, a tu co prawda sprzątanie, ale pewna kasa co miesiąc i
alimenty też na razie wpadają. Gadamy i gadamy, a ona musi się zabierać
za prace, więc mówię jej, że będę za kilka godzin, bo mam pokój od 14,
ale przyjdę późno. Niestety nie będzie jej już, bo musi iść do domu, a
pracuje do 15. Szkoda myślę. Ale od początku.... skąd się znamy....
Było to około 6 lat temu. Najdelikatniej określając to mogę nazwać ją
szalone pogotowie seksualne
Żadnej przesady w tym nie ma. Pewnego dnia wylądowałem na imprezie w
fajnym domku. Sami znajomi, trochę nowych twarzy, a ogólnie super.
Poznałem dwie nowe laski, tu drink, tam drink, tam rozmowy w grupach.
Zwiedzanie ogrodu, a ten był niezły... Tutaj spotkałem kumpla, który
maczał palce w zaproszeniu mnie na tą imprezę. Wcześniej na takiej nie
byłem. Była nas piątka, w tym nas dwóch. Jedna laska się zwinęła, a jego
i jakaś jeszcze została. Po jakimś czasie kumpel mówi do swojej, że
spadają na pokoje, a do tej drugiej wali prosto:
- Dobrze by ci zrobiło przewietrzenie kolan, bo jak są cały czas razem,
to niedobrze, a Piotr ci w tym pomoże.. na pewno wróci ci pełny uśmiech.
Nawet się nie oburzyła, tylko uśmiechnęła. Kumpel porwał swoją panią i
zniknął. Zostaliśmy sami, ja i ten mały kurczak, jak się okazało po
chwili miała 19 lat. Porozmawialiśmy trochę, a ja lekko wstawiony mówię
do niej:
- O co mu chodziło z kolanami? - i patrzę rozbawiony na nią.
- A nic to wariat. Zaczęliśmy się kręcić po balandze razem to tu to tam.
No i fajnie.
Jest mój kumpel, idzie w nasza stronę.
- I jak tam na pokojach? - pytam.
- Normalnie jak co dzień. A ty już ją przeleciałeś ?
- Nie, jeszcze nie, a co, łatwo pójdzie ?
- Nie wiem, ale próbuj, niezła jest.
Wróciłem do swojej nowej laski, bo tam już się inni kręcili i wróciliśmy
na ogród. Gadka o wszystkich nawet się kleiła, było milo. Nawet nam się
udało zatańczyć, impreza się lekko przerzedzała, ale nie wiem, czy
wychodzili, czy się gdzieś porozchodzili po chacie. Poznałem w końcu
właściciela, okazało się, ze się znamy, może nie za dobrze, ale się
znamy. Po chwili mi powiedział na boku:
- Jak ją chcesz gdzieś mm... rozumiesz, to zostawcie porządek, bo mnie
starzy ustawią do pionu jak wrócą, nic nie zostawiajcie.
- OK.
Faktycznie impreza w większości to było walenie, a ja jak palant za
rączkę i w ogródku. Wróciłem do panienki, a ta się lekko wciela w tym
czasie i uwiesiła mi się na szyi.
- Patrz malutka, co tu się dzieje, wszyscy ze wszystkimi, a my ?
- Co my ? - zapytała niewinnie.
- Idę szukać dla nas wolnego łóżka, chcę cię tam.
- O, jaki szybki, nawet się nie znamy dobrze.
- No właśnie, więc się poznamy. Poszukamy kolan.
Ciągnąłem ją na korytarz i szliśmy do dużego garażu, w którym stał stół
do ping-ponga.
- No wiesz, co ty?
- No jak, to co, chodź, proszę chodź.
Udało się, wylądowaliśmy w garażu - cisza.
- Poczekaj, wracam po drinki, bo się skończyły.
Wpadłem do pokoju, rozbiegane oczy w poszukiwaniu kumpla - jest.
- Dawaj gumę, jak masz, bo mi laska stygnie.
Nawet nie mrugnął, tylko poleciał do auta i mi przyniósł, a ja miałem
już alkohol.
- Powodzenia, szerokiej, o przepraszam, tylko nie szerokiej drogi.
Wpadłem do garażu, a jej nie ma. Zacząłem szukać, znalazła się na
schodach, odpoczywała.
- Chodź maleńka, nie popuszczę ci.
- Ale ty jesteś męczący, daj spokój.
Usiadłem przy niej, przytuliłem ją, teraz już miałem na nią ochotę - nie
odpuszczę. Sączyliśmy alkohol głaskałem jej włosy. W końcu wstaliśmy i
poszliśmy w niewiadomym kierunku. Była lekko wcięta, ale się
kontrolowała. Wszedłem do jakiegoś pokoju, a tu słyszę z ciemności -
zajęte!!! Zaczęła się śmiać głośno. Ubawieni poszliśmy dalej, niestety
tu już nic nie było. Ale jest łazienka i to w dodatku z zamkiem. No to
tu. Jesteśmy w środku. Gosia, bo tak miała na imię, zaczęła się
przeglądać w lustrze, a ja zamknąłem drzwi. Stanąłem za nią i obejmując
zacząłem ją całować po szyi. Miała długie włosy, więc co chwilę je
odgarniałem. Nie opierała się, co chwile lekko kołysząc. Zacząłem
głaskać ją po piersiach. Były twarde, przez koszulkę czułem jej sutki.
Stałem za nią przyciśnięty do niej, opierała się o umywalkę. Mój maluch
stał niesamowicie. Jeździłem po jej tyłeczku łapami. Odwróciła się,
wszedłem miedzy jej nogi i zacząłem całować. Nagle niespodziewanie
zadarła lekko sukienkę mówiąc:
- Liż mi teraz szybko.
Prawie upadłem na kolana, podwinąłem jej sukienkę wyżej i zaglądając tam
zobaczyłem delikatne majteczki. Na zdejmowanie nie było czasu, więc je
lekko odsunąłem i zacząłem pieścić językiem jej dziurkę. Była nieźle
mokra, język ślizgał mi się bez żadnych oporów, pachniała kobieco,
delikatnie. Podniecenie jej otworka było widoczne. Opuściłem jej
majteczki i zdjąłem, wierciłem językiem głęboko. Jedną nogę podniosłem
wyżej i rozchyliłem jej uda.
Jęczała, ciągnęła mnie za włosy. Jej orgazm był jakiś inny,
znieruchomiała na dłuższą chwilę, ścisnęła mnie nogą i opadła z sił,
gładziła mnie po głowie.
- No, Gosiu, zmiana, bo pęknę
Nie czekała, zamieniliśmy się miejscami, rozpinałem spodnie, wydobyłem
ptaka i zgrabnie bez żadnych wstępów zniknął w jej buzi. Ssała aż miło,
ja już byłem nieźle nakręcony, więc długo nie trzeba.
- Dochodzę - szepnąłem, a ona patrząc mi w oczy wsunęła go głębiej w
gardło, tego nie wytrzymałem, byłem chyba trochę brutalny, ale wciskałem
się w jej buzie ile się dało, bez szarpnięć, ale głęboko. Nic sobie z
tego nie robiła. Trzymała mnie za jądra wyczekując. Ho, ho czułem jak
lawina spermy wdziera się w jej gardło, czuła to, ale nie przerywała,
ssała głęboko nie wysuwając, aż mnie ciarki przechodziły, napięcie
opadało, a ja czułem, że ze mnie wszystko uchodzi w gardło. Pomagała mi
ręką do końca.
- Uff, jesteś świetna, ale numer, to było super.
- No jak ty tak ja. Wiem, że faceci tak lubią.
Doprowadzała się do porządku, a ja się zapinałem.
- Gosiu, mamy jeszcze czas.
- A co chcesz jeszcze ? No!! Tak.
Dopiła drinka i bez zażenowania chwyciła mnie za ptaka przez spodnie -
dawaj dawaj potem ty. Rozpinałem się błyskawicznie, tam impreza trwała,
ale tutaj było lepiej. Wciągnęła jeszcze lekko lepkiego malucha do buzi,
a ja stałem przy umywalce. Już wstał dawno na samą myśl o ciągnięciu.
Gosia nie miała jeszcze majtek.
- Chodź, wciągnę cię na pal.
Znalazłem jakiś dywanik łazienkowy i chciałem ją tam umieścić. Ale ona
mówi:
- No nie, nie tak. Gumę masz?
- Mam.
- To dawaj.
Włożyłem kapturek, usadowiła mnie na sedesie, stanęła z boku, podniosła
nogę i lekko, zwinnie nadziewała się śliniąc palce i pomagając sobie.
Byłem rozpalony, a ona najspokojniej wsuwała mi się na ptaka wzdychając.
Uczepiła się szyi i skakała na mnie. W końcu zrzuciłem z niej koszulkę i
dobrałem się do świeżych piersi. Skakała przyjemnie wzdychając, ale po
chwili mówi:
- Ja już nie dam rady, alkohol robi swoje, skończmy na dzisiaj, proszę.
Podniosłem ją wstając nadzianą na penisa. Wróciłem na ten dywanik i
położyłem ją na podłodze. Musiałem wsadzić go na miejsce, bo wyskoczył.
Zacząłem rytmicznie ja posuwać, poniosła nogi i wchodziłem w nią bardzo
głęboko. Jej oczy wskazywały, że nie całkiem ma dosyć. Po chwili
ciężkiej, ale jak przyjemnej pracy wiła się pode mną. A ja znów u
szczytu. Oplotła mnie nogami na plecach lekko podnosząc tyłeczek.
Wchodziłem w nią do końca. Jeeeeest, mocniej, mocniej, aż nam kości
trzeszczały. Wbijałem się w nią i dochodziłem raz, drugi, znowu gwiazdy w
oczach, raz, drugi, słabiej, ale jeszcze wbijałem się w nią do dna. Oj,
po wszystkim upadłem na nią wciśnięty. Oj, długo nie zapomnę.
Doprowadziliśmy się do porządku i wróciliśmy do ludzi. Widząc kumpla
mruknąłem do niego:
- Fajnie, fajnie, chcesz gumę?.
- A co, nic ?
- Nie, nie, pytam, czy chcesz tą zużytą, bo nie pękła.
Zaśmialiśmy się razem i poszliśmy wlać w siebie trochę szukając naszych
panienek. W myślach nazwałem ją kurczakiem, ot tak po prostu i tak
zostało. Nawet jej się to podobało. Impreza skończyła się bez żadnych
niespodzianek. Ja oczywiście odprowadziłem ją do domu i po 2 dniach
znowu się spotkaliśmy. Opowiedzieliśmy sobie więcej o sobie i było
dobrze. Jakoś świetnie się do siebie dopasowaliśmy, bo nie było żadnych
zobowiązań ,a ja jej nie zabraniałem i nie nakazywałem niczego, co jej
się podobało. Wiele razy mówiła, że zazdrość rozwala wszystko. Dlaczego
szalone pogotowie seksualne? Ponieważ zazwyczaj po to się spotykaliśmy i
jej to o dziwo pasowało. A szalone ponieważ nigdy nie wiadomo było,
kiedy właśnie coś będzie. Pamiętam proste zdarzenie, ok. 2 w nocy
zadzwoniła do mnie i mówi:
- Musisz natychmiast przyjechać, bo kończy się spotkanie u mojej
koleżanki.
Nie pytając o nic przyjechałem taksówką, a moi rodzice patrzyli
przebudzeni jak na wariata. A ona mówi:
- Przecież tu same baby, mieszkanie duże, pokój dostaniesz, a kolana
trzeba rozłączyć i w dodatku żadna nie ma wibratora.
Więc jak jurny byczek natychmiast przeleciałem. Ja nawet nie musiałem
pamiętać o gumach, bo ona je dla mnie miała. Spotkania nasze były
spontaniczne i niespodziewane dłuższy czas. Zazwyczaj któreś z nas
dzwoniło, z tym, że ja częściej dzwoniłem i mówiłem jej po cichu w
zależności od jej nastroju jakieś świństewko i umawialiśmy się wiadomo
na co. Najbardziej podobało jej się po prostu - kochanie, chcę cię
zerznąć, ale już, teraz. Albo weź mi miedzy żabki. Wiedziała, o co
chodzi i było albo tak, albo nie, ale rzadko.
Trwało to długo aż w końcu ona gdzieś wyjechała i strąciłem ją z oczu i
ptaszka. Wracamy do sytuacji w hotelu. Stoimy na korytarzu i rozmawiamy i
pytam:
- A a jak w ogóle leci, kurczaczku?
- Jak co miesiąc, chłopczyku.
Zabrzmiało jak zaproszenie. Przytuliłem ją nie zastanawiając się i
pocałowałem, podniecenie osiągnęło szczyt, byłem już na baczność na samą
myśl o wspomnieniach. Ona lekko spłoszona rozglądnęła się i odepchnęła
mnie:
- Nie, jestem w pracy.
Spojrzała na swój wózek w kartkę i przepychała go dalej rozglądając się
po numerach. Otwarła jakiś pokój wciągając mnie do środka.
- Daj spokój, jeszcze mnie ktoś zobaczy.
- A tu?
- Tu nie, bo jest chyba na razie wolny do jutra, mam go na samym końcu
listy. Zatrzasnąłem drzwi. Patrzyła na mnie, a ja podążałem w jej
kierunku.
- Ile się nie widzieliśmy, kurczaczku?
- Nie wiem, ale za długo.
Obejmowałem ją mocna opartą o ścianę. Nasze ruchy i oddechy stawały się
gwałtowne. Całowałem ją po twarzy, nie opierała się. Już miałem jej
piersi w dłoniach. Zrzucałem jej fartuch na podłogę.
- Kurczaku, ten pokój wolny teraz?
- Tak, ale nie długo.
Jeździła rękami po moich pośladkach, tak jak lubiłem, nie zapomniała.
Zrywałem z niej jakieś ciuszki całując. Gryzła mnie lekko w wargi. Już
nic nie mówiliśmy. Objęła mnie jedną noga w pasie wciskając się we mnie.
Miała na sobie już tylko spodnie. Dorwałem się do jej piersi głęboko
wzdychając i gryzłem sutki. Rękami błądziłem po jej pupci i rozpinałem
jej spodnie. Ściągałem już razem z majtkami. Nic nie mówiliśmy. Stała
przede mną naga, a ja schodziłem do jej cipki. Podniosła mnie do góry i
ściągała ze mnie koszule - przytulaliśmy się do siebie nago. Czułem jej
ciepłe piersi na swoich. Rozpinałem spodnie. Uklękła przede mną i
ściągała je do końca, zrzucałem buty. Znalazła w moich majtkach zbuja i
wyciągnęła.
- Nic ci nie urósł - zaśmiała się i wciągnęła do buzi.
Ho, jak wtedy, co za rozkosz. Po chwili było jak dawniej. Wyjęła go i
pociągnęła mnie do pokoju. Położyła się na wykładzinie i wyciągając ręce
mówiła:
- Chodź, szybko.
Byłem na niej błyskawicznie. Nasze chaotyczne ruchy były szybkie.
Prowadziła swoją ręką sama mojego ptaka do cipki.
- Weź mnie jak dawniej, szybko.
Nie trzeba było powtarzać, zatopiłem się w niej błyskawicznie. Patrząc
jej w oczy posuwałem ją szybko. Zwolniłem i cieszyłem się sytuacja
pilnując, aby nie skończyć. Odepchnęła mnie. Wyskoczyła i odwróciła się
tyłem:
- Dawno już tego tak nie miałam, zrób jak chcesz, szybko, ale tak jak
zawsze.
Klęczałem za nią w rozkroku miedzy jej nogami podziwiając dawna nie
widziana dupcie. Wszedłem w nią i pchałem jak najdalej.
- Pchaj mnie do końca, do końca, szybko, możesz skończyć we mnie,
dzisiaj mogę, dawaj proszę.
Odlatywałem, waliłem w nią trzymając rękami pośladki, wkręcałem się w
nią. Nagle przyleciała fala rozkoszy, wlewałem w nią spermę falami,
czułem jak się wylewa bokami przy moich ruchach w jej cipce. Lekko
dyszała z zadowolenia. Upadłem na nią pieszcząc ją po cipce. Leżeliśmy
chwilę na podłodze, ona podniosła się i kilka razy liznęła mnie w
fujarkę.
- Pamiętasz, jak bywało fajnie - spytałem?
- Nic się nie zmieniłaś, jesteś super.
Nic nie mówiła, wzięła sprawę w swoje ręce i onanizowała mnie ręką.
Leżałem leniwie i patrzyłem na nią.
- Chcę jeszcze, kurczaczku.
Powoli wchodziła na mnie. Wprowadzała sobie mój instrument ręką w śliską
dziurkę. Schował się tam w mgnieniu oka. Patrzyła na mnie z góry i
pieściła sobie rękami piersi. Jej ruchy były zgrabne, widać, że też jej
przybyło doświadczenia. Robiła to powoli ciesząc się bardzo
niespodziewaną chwilą. Nabierała siły, oparła się nad moimi ramionami o
podłogę, a tyłeczkiem kręciła na moim ptaszku. Widziałem nasze
instrumenty w całej okazałości. Mój penis błyszczący od spermy pojawiał
się i znikał w niej aż do końca. Podziwiałem ją z radością w oczach.
Znów ją znalazłem.
Miała zamknięte oczy i dyszała poruszając się na mnie. W pewnym momencie
opadła na dół i ścisnęła mnie nogami, czułem jej gęsią skórkę i bicie
serca. Po chwili położyliśmy się bokiem twarzami do siebie, a ja lekko
wchodziłem w nią przez jej złożone nogi. Patrzyła na mnie z uśmiechem i
gładziła mi pośladek. Posuwałem coraz szybciej, uniosłem jej nogę i
wepchnąłem się w nią aż jęknęła teraz już dochodziłem. Rozchyliła
szerzej nóżki i pomagała mi. Byłem brutalny, tłukłem w nią ile się dało.
Nagle pociemniało mi w oczach, ulga, rozkosz i wyładowywałem się w nią
przyjemnie. Podniecenie nie opadało, przytulała mnie mocniej, a ja
zalewałem ją od środka.
- To lubię, chłopczyku, jeszcze jeszcze.
Już nie mogłem, opadałem z sił, ale jeszcze się poruszałem w niej.
Zatrzymaliśmy się w bezruchu.
- Witaj kurczaku w domu.
- O nie, to ty jesteś w moim domu, ale widzę ze wychodzisz.
Ochłonęliśmy trochę. Poubieraliśmy się. Ukradkiem rozglądając się po
korytarzu opuściliśmy osobno pokój. Patrzyłem, która godzina, jeszcze
trochę czasu było. Powiedziałem jej, że idę gdzieś niedaleko na miasto i
wrócę o 14. Wróciłem, już czekała, zostawiłem rzeczy i umówiliśmy się
wieczorem. Po skończonej pracy zaprosiłem ją na kolacje na mieście i
wróciliśmy do hotelu. Nie zdążyłem się wykapać, bo już wylądowaliśmy
razem w wannie. Aby nie zanudzać nikogo powiem tylko tyle, spaliśmy
niedługo, takiej nocy się nie zapomina po kilku latach. Rano zrobiliśmy
to jeszcze raz zamiast śniadania. A ja zostałem na jeszcze jeden dzień,
specjalnie wymyślając w pracy problem na następny dzień. Jeżeli ktoś
wie, jak to jest po takim spotkaniu, to może sobie wyobrazić, że miałem
ochotę ptaszka trzymać w wiadrze z lodem, był cały czerwony i obtarty.
Gosia była z tego niespodziewanego spotkania bardzo ucieszona. Do chwili
obecnej często przyjeżdżam tutaj bez wyjazdów służbowych dzwoniąc -
chce cię.......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz