Spotykaliśmy się swoją paczką dosyć często w różnych miejscach. Raz to
był bilard a raz wypad w góry. Czasem były to różne imprezy nie
planowane, ale był piątek, więc wszystko było możliwe. W naszej grupce
były dwie pary, a reszta się zmieniała i nie było to nic stałego. Po
prostu dobrze się bawiliśmy. Pięknego piątkowego wieczoru graliśmy w
bilard w małym fajnym i zaprzyjaźnionym pubie. Tego wieczora, jak już
kilkakrotnie było, przyszła Iwona, koleżanka jednej z uwiązanych facetem
dziewczyn z grupy. Rozmawialiśmy sobie popijając co nieco. Była to
laska strasznie nieśmiała i cicha. Ania stale się z niej śmiała, że w
takim tempie jej życia to jej zarośnie. Dziewczyna się tym nie
przejmowała, ale nie było to dla niej miłe. Ania właśnie jej mówiła, że
wypada na chwilę, bo jej facet już masuje pałę i szkoda, żeby się
zmarnował, a tak pół godziny i będzie po wszystkim. Poradziła nam,
abyśmy zrobili to samo, bo szkoda piątkowego wieczoru.
Mi się pomysł
spodobał, ale nie wiedziałem, jak to kontynuować, a Ania faktycznie
wybiegła na chwilę na seans. Patrzyłem na nią nic nie mówiąc. Nachyliła
się nad stołem i odbiła bilę, ale jej słabo poszło.
- W te kulki słabo ci idzie. Może pomieszasz innymi?
- Jakimi?
- Moimi!!
- Szybki jesteś, wziąłeś sobie słowa Ani do serca.
Graliśmy dalej bawiąc się z resztą. Po dobrej chwili Ania wróciła ze
swoim facetem zadowolona.
- A ty jeszcze tutaj? Bierz go i do dzieła.
Dyskretnie dała mi po chwili klucz od pokoju w akademiku mówiąc:
- Bierz, za chwilę będzie twoja, ja to ukręcę. Gumy są w mojej
kosmetyczce, ale na pewno mniej niż 10 - zaśmiała się.
Rozbawiła mnie tym, ale co tam. Poszedłem do Iwony po chwili i
zaczynając grać stwierdziłem:
- Jak przegrasz, to idziesz do łóżka.
- A jak wygram?
- To ..... hm to ja pójdę z tobą.
Zaczęliśmy i po chwili już wygrałem. Starałem się i wyszło.
- No, moja mała, idziemy.
Coś się wierciła i znikła na chwilę w kierunku Ani. Po chwili wróciła i
poszła sobie do baru. Ania znaczącym ruchem palca w górę mrugnęła do
mnie.
- Bierz ją, chyba już nie pamięta, jak to jest - szepnęła - Ale
stanowczo to się nie wywinie.
Co koleżanka to koleżanka. Wracam do stołu.
- Idziemy, moja panno, teraz czy za chwilę?
- Gdzie?
- Jak to gdzie, do łóżka, przecież się umówiliśmy.
- My? Nie, to ty się umówiłeś.
- No tak, ale to w niczym nie przeszkadza, chodź, bo szkoda czasu.
Stała niezdecydowana, ale wahała się co zrobić.
- No chodź - pociągnąłem ją do szatni.
Ubraliśmy się i poszliśmy do taksówki. W spodniach mały dawał znać, że
jest obecny, aż ciepło tam było. Objąłem ją w taksówce i zarządziłem
wjazd na stację benzynową, a potem do akademika.
- Po co tam idziemy? - pytała niewinnie.
- Jak to po co? Naprawdę do łóżka.
Wpadłem do sklepu na stacji i na wszelki wypadek oprócz piwka zabrałem
gumki. Mała czekała grzecznie w samochodzie. Podjechaliśmy do akademika.
I co teraz trzeba jakiś kit portierce wcisnąć. Wchodzimy.
- My tylko na chwilę zabrać nasze ciuchy od koleżanki, dała nam klucze.
- Dobrze, dobrze, tylko szybko.
Wpadliśmy do pokoju, obok też nikogo nie było. Rozgościliśmy się lekko i
idę na całego.
- Mamy grać w karty w rozbieranego czy od razu biorę cię do łóżka.
A Iwona do mnie:
- Nie lubię grać w karty, daj to piwo.
Sączyliśmy piwko słuchając muzyki i coś tam gaworzyliśmy.
- Dziewczyno, piwa to się na bilardzie napijemy, chodź tu na łóżeczko.
Do dzieła, przecież przyszedłem tu, aby ......
- Ty mówisz poważnie?
- Najpoważniej - i już ją przytulałem.
Dopadłem jej piersi i pociągnąłem ją za sobą na łóżko. Nawet nie
zamierzała się opierać. Po chwili moje dłonie znalazły się na jej
pośladkach. Wjechałem ręką na jej krocze i poczułem ciepło bijące z
tamtych okolic. Głaskałem ją po rajstopach.
- Poczekaj, muszę zdjąć, żeby się nie porwały.
Zrzuciła buty i rajstopy błyskawicznie. No to już jest upolowana.
Chwyciłem ją za piersi delikatnie, a ona nie proszona o nic dotarła do
mojego paska od spodni. Pozwoliłem jej dostać się dalej bez pomocy. Sam
wędrowałem do jej majtek, które były wilgotne i wystawały i nich
włoski.
- Przegrałaś, to chyba ja będę miał życzenia.
- A co chcesz?
- Jeszcze nie wiem, ale może jakoś ładnie się rozbierz.
Stanęła na łóżku nade mną i bez słowa zrzuciła majtki na mnie.
- Ale pokaż coś, bo nie widzę.
Odchyliła spódnicę i pokręciła biodrami. Ujrzałem ciemną kępkę włosów.
- A teraz ty.
Wstałem i zrzuciłem koszulę i spodnie za razem, pozbywając się
jednocześnie skarpet i butów. Zostałem w majtkach, na których mocno
odciskał się mój korzeń. Jak łóżko to łóżko, zaraz ci go podaruję. Iwona
lekko skrępowana. Usiadła na kanapie i spadłem na nią jak jastrząb.
Rozpinałem jej bluzkę i tarmosiłem jej piersi rękami i językiem. Niezła
jest - pomyślałem, bo właśnie usiadła na mnie okrakiem i ocierała się o
mój interes swoją pipką. Przypomniałem sobie przecież, że już nie ma
majteczek. Trzymałem ją już za biodra.
- Czy masz jakieś życzenie? - zażartowałem. - Bo jak nie to ja znowu
mam. Zaraz cię nabiję.
Z trudem odsunąłem majtki na bok, a mały wyskoczył z nich ochoczo.
Niczego chyba nie zauważyła, bo dalej przesuwała się.
- Czy ty naprawdę chcesz mnie tu do końca? - zapytała.
- A co, jak tu jesteś, to chyba wiadomo. Nie zadawaj dziwnych pytań.
Czułem, że jestem gdzieś w dobrej okolicy. Nakierowałem ją lekko
biodrami, a obślizły maluch wsunął się błyskawicznie do pochwy.
- Ach, jak szybko. Oj co ty? Tak bez niczego?
Wysunęła się i wstała nade mną. Podwinęła spódnicę i zbliżyła pipkę do
mojej twarzy. Zacząłem ją pieścić językiem. Zaczęła się kołysać na
stojąco.
- Gdzieś tu jest kosmetyczka.
- Nie trzeba mam własne - zaśmiałem się.
Wyskoczyłem z łóżka w poszukiwaniu spodni. Rzuciłem w jej kierunku kilka
sztuk.
- Zwariowałeś? Tyle aż?
- No, zobaczymy. Zakładaj, ja tak lubię.
Rozdarła opakowanie i zdarła ze mnie majtki. Trzymała penisa u podstawy i
nakładała gumę. Poprawiłem się i ruszyłem w jej kierunku. Zrzuciła
resztki nie do końca rozpiętego stanika i spódniczkę. Zaczęła uciekać
śmiejąc się. Dopadłem ją przy oknie i przypiąłem się do niej od tyłu.
Wysunęła się zgrabnie i pociągnęła mnie do łóżka. Miało być łóżko.
Przekomarzaliśmy się brnąc w dobrym kierunku. Trzymałem ją zębami za
sutek, a ona zaczęła mnie delikatnie onanizować. Wsuwałem jej palce w
pochwę, a ilość śluzu przyprawiała o zawrót głowy, wręcz ociekała.
- Marzyłem już dawno by ci.....
Pęczniał mi w gumie i przesuwałem się do niej, aby go zapakować.
- Chodź tu.
Bez oporów patrzyła na moje ruchy. Rozsunąłem jej nogi i ..... patrząc
jej w oczy zmierzałem do celu.
- No już chodź nie czekaj ...wydusiła słabo.
Taka zachęta spowodowała, że wjechałem do dziury natychmiast. Przygryzła
wargi i jęknęła. Ruszyłem do przodu i rozchylając jej nogi szeroko
wjeżdżałem głęboko. Sapałem z wysiłku i słyszałem tylko miarowe
mlaskanie pochwy i uderzenia jąder o pośladki. Miała cały czas zamknięte
oczy i zagryzione wargi. O, o, o tylko cicho wydobywało się jej u ust.
Nie mogłem tak długo napięcie było wysokie. Podniecony do granic
przygniotłem ją swoim ciężarem i chwyciłem ją za pośladki wbijałem się w
głąb.
Czułem całą jej pochwę na swoim palu. W tym momencie dopadł mnie orgazm.
Miotałem się w niej głęboko obijając jądrami o pośladki. Uwalniałem swe
soki z pały i wierciłem ją mocno. Moje coraz słabsze ruchy w jej
wnętrzu nie spodobały się jej i ściskając mi biodra Jęczała no, no, no
nie zatrzymuj. Wałkowałem ją nadal z pełną prezerwatywą, aż soki
wylatywały z niej na boki. Jeszcze dłuższa chwila i wbiła mnie rękami na
moich pośladkach w siebie strasznie głośno dysząc. Opadły jej nogi.
Przeczekałem chwilę i zjechałem twarzą na dół aby jej jeszcze trochę
dołożyć. Miała swój śluz wszędzie, a uda miała usmarowane spermą.
Sprawdziłem, ale guma była ok. Położyłem głowę na jej cipce i
odpoczywaliśmy.
- Musimy częściej trenować, to nam nawet na stole bilardowym wyjdzie
nieźle.
Musiałem się trochę ubrać, bo postanowiłem wyjść do łazienki. Po chwili
wróciłem, a ona się ubierała.
- Poczekaj jeszcze, może nie tak szybko, fajnie było.
- Przegrałam raz to raz.
- No dobra, wrócimy i zagramy i jak przegrasz to co? Wrócimy znowu? Albo
dobra, niech będzie, postanówmy, że wygrałaś i masz jakieś życzenie -
byłem rozbawiony. - Wracaj na łóżko, szkoda wychodzić.
Byłem zadowolony tą zdobyczą i szkoda było kończyć.
- Nie ukrywam, że nabrałem teraz znów na ciebie takiej ochoty że.....
jak wyjdziemy, to cię na stole bilardowym złapię.
Stanąłem za nią i lekko popchnąłem do stolika. Przysunąłem ją ciałem do
blatu, aż na nim lekko usiadła.
- A jak oni przyjdą?
- Nie, przecież wiedzą, po co tu przyszliśmy.
- No co ty? Anka mi ściemniała, że mam jej przynieść jakieś ciuchy, bo
ona nie chce dzisiaj tu przychodzić ze swoim facetem.
- E tam, daj spokój, to się nie trzyma całości.
Trzymałem ją delikatnie za pierś.
- Ściągaj rajstopki, bo je porwiemy.
Zeskoczyła ze stołu i zaczęła mi rozpinać pasek.
- Oj, źle, że cię dopiero dzisiaj tu zaciągnąłem. Pobaw się moimi
kulkami.
Zrzuciłem spodnie i majtki. Pała sterczała dumnie gotowa. Pochyliła się i
wzięła w dłonie. Podniosła w górę i wciągnęła jądro do ust. Aż
zabolało. A potem przejechała językiem od nasady do koniuszka
zatrzymując się na żołędzi. Czubkiem języka przytrzymując sobie małego,
dłonią kręciła po mym końcu. Pojawiły się kropelki śluzu i spermy, które
ciągnęły się za jej językiem. Jednym ruchem wsunęła go głęboko i
kilkakrotnie przejechała po nim ustami. A potem wsunęła tak głęboko, że
pokazały mi się gwiazdy. Co za rozkosz.
- A teraz jak, mała?
Poszła w kierunku tapczanu i siedząc zrzuciła rajstopy. Rozsunęła nogi w
oczekiwaniu. Położyłem się przy niej i po odsunięciu majteczek na bok
penetrowałem jej cipkę językiem. Ruszała rytmicznie biodrami do przodu.
Widziałem, że ta zabawa podoba się jej. Po chwili usłyszałem ....
- A teraz weź mnie gwałtownie nie patrząc na nic.
Znalazłem w spodniach gumę, nałożyłem i zgodnie z życzeniem pociągnąłem
ją za rękę z tapczanu do stołu. Byłem niedelikatny. Rozpiąłem jej szybko
bluzkę wyciągając ze spódnicy. Wsadziłem ręce pod stanik i mocno
ugniatając piersi i od tylu przysunąłem ją do krawędzi stołu. Nic nie
mówiła. Oparłem ją brzuszkiem o kant i zadarłem od tyłu spódnice.
Zdarłem jej majtki na kostki, a potem na podłogę. Rozchyliłem nogi i
mocno wpakowałem język na chwilę w pochwę. Ale tylko na moment. Jej śluz
znowu płynął jej po udach. Podniosłem się poprawiłem gumę i......
wdarłem z całą siła do cipki. Trzymając za biodro przygniotłem jej
ciało do stołu i waliłem w tyłeczek z całej siły. Niezłe. Miałem nie
zważać na nic, więc myślałem tylko o swojej przyjemności. Wbijałem się
ochoczo, aż jakieś drobiazgi pospadały ze stołu. Dobrze, że stół był
przy ścianie bo się przesuwał. Byłem za mocny, bo jęczała, ale tak miało
przecież być. Nie trwało to długo, bo byłem tym zajściem podpalony. I
po chwili posuwania osiągałem orgazm z wyciem na ustach. Po kilku
sekundach ściągnąłem ją ze stołu, zerwałem pełną gumę i wsadziłem jej
penisa prosto w usta.
Starała się jeszcze coś z niego wydobyć ssąc mocno. Trwało to długą
chwilę i ani trochę nie opadał.
- To jeszcze nie koniec jeszcze, jeszcze.
Aż mnie bolało, ale stawiała go zapamiętale. Nie pozwalałem jej
kończyć. Wyssała go do dna. Ale cały stojący nadal wchodził i wychodził
jej z ust. Podniosłem ją błyskawicznie pupcią na stół. Zarzuciłem jej
nogi na swoje łokcie i tak oparty na stole wsunąłem go w gorący otwór.
Po kilkunastu gwałtownych ruchach w pochwie było ślisko i bez oporów.
Odepchnęła mnie.
- Daj gumę, tak dzisiaj nie mogę.
Znalazłem gumę i po nałożeniu już tkwiłem w niej na starej pozycji.
Nasze leniwe ruchy sprawiały nam przyjemność.
- Jestem lekko zmęczony, chodź na konika na łóżeczko.
Wskoczyła zgrabnie jakby jeździła na koniu od dziecka. Posuwała wolno z
rozmysłem. Wyskoczyłem i zrzuciłem z niej spódnice, bo było niewygodnie.
- No, mała, nieźle grasz w bilard, jesteś w tym mistrzem, dopiero
dzisiaj zauważyłem.
Nic nie mówiła, tylko ręką pieściła sobie łechtaczkę powyżej mojej pały.
Leżałem spokojnie pozwalając jej na własną zabawę, lecz po chwili byłem
gotowy. Wyprężyłem się do góry i gwałtownymi ruchami wbijałem się w nią
od dołu. Prawdziwe rodeo. Spuszczałem się po raz kolejny gwałtownie.
Kiedy opadłem ona jeszcze lekko dysząc zsuwała się zadowolona ze mnie.
- Dosyć na dzisiaj, jak można tyle grać.
Zaśmialiśmy się i leżeliśmy przez chwilę. Poubieraliśmy się i
pojechaliśmy do pubu. Jak gdyby nic nie zaszło dołączyliśmy do reszty.
Tylko Ania podeszła po chwili i ukradkiem szepnęła jak oddawałem klucze.
- Ale was poniosło, jedno i drugie ma tak błyszczące oczy, jakbyście się
przez ten cały czas rżnęli.
- Aniu, jeśli chcesz, to możesz mi jutro też dać ten klucz Ale w tym
tempie za tydzień wymień stół...........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz