Był początek lipca. Pogoda, jak zwykle o tej porze roku, była upalna.
Szlam poboczem średnio ruchliwej drogi w kierunku Lublina, machałam
rękami na przejeżdżające samochody, chcąc załapać się na stopa. Chciałam
dostać się jeszcze przed zmrokiem do Augustowi, gdzie od kilku dni
bawili już moi znajomi. Żałowałam tych paru dni, ale zatrzymały mnie w
domu tak zwane sprawy rodzinne. Teraz byłam jednak już wolna jak ptak,
mając w dodatku świadomość, ze przede mną dwa tygodnie przedniej zabawy.
Jeszcze żeby tylko ktoś chciał się zatrzymać ... Przeszłam około
pięciu kilometrów i już widziałam w oddali przystanek PKS-u, gdy nagle
zatrzymał się obok mnie samochód - stara, śmieszna osobowa furgonetka.
Za kierownica siedział młody, w miarę nawet przystojny chłopak.
Spytałam
go, dokąd jedzie, on odpowiedział : przed siebie. Był bardzo
towarzyski, czas przy rozmowie leciał szybko a ja uświadomiłam sobie
dopiero po godzinie, ze nawet nie wiem, dokąd on faktycznie jedzie.
Ponieważ jednak rozmowa toczyła się na różne tematy, dowiedziałam się,
ze jedzie na Mazury, i "jak będę grzeczna" , podrzuci mnie do samego
Augustowi. Uśmiechnęłam się mimochodem, jakby wiedząc co ma na myśli -
zresztą i tak rozmowa z czasem zeszła na temat seksu. Byłam rozluźniona,
gadaliśmy sobie swobodnie o sprawach, z jakich dotąd zwierzałam się
tylko mamie, albo najbliższej przyjaciółce. "No, co tam, gdzie już
jesteśmy?" - glos gdzieś z końca samochodu omal nie przyprawił mnie o
palpitacje serca. To kolega Macka, który dotąd spal jak suseł, wiec nie
miałam pojęcia o jego istnieniu. Teraz już rozmawialiśmy w trojkę,
Robert był nie tylko gaduła, ale także znal niezliczona ilość dowcipów i
grał nieźle na gitarze. Spodobali mi się obaj. Jeszcze w samochodzie
poczułam jakiś dreszczyk emocji, instynkt mówił mi , ze stanie się cos
niezwykłego ...
Wczesnym popołudniem postanowiliśmy zrobić sobie przerwę na posiłek.
Ponieważ było bardzo gorąco - zjechaliśmy w leśna dróżkę w poszukiwaniu
jakiegoś zacienionego miejsca. Po mniej więcej trzech minutach
dotarliśmy nad jeziorko. Po zjedzeniu kanapek, czy tego, co tam kto
miął, postanowiliśmy rozprostować kości. Robert wpadł na pomyśl, żeby
trochę popływać. Długo się nie zastanawialiśmy.
"Poczekajcie, przebiorę się w samochodzie w strój kąpielowy" - powiedziałam.
"E tam, chce Ci się rozgrzebywać plecak ?" - spytał Robert
"Poza tym zaraz jedziemy dalej, kiedy wiec wyschnie ?" - dodał Maciek
Ja patrzę, a oni rozbierają się całkiem do naga i wskakują do wody.
Stałam oniemiała, tysiące myśli przelatywały mi przez głowę.
"No, rozbieraj się i wchodź ! Woda bit ! " - zachęcali mnie z wody.
Byłam trochę zaskoczona, co prawda nie byłam nigdy przesadnie wstydliwa,
ale to byli w końcu obcy ludzie ... chęć odświeżenia się jednak wzięła
gore.
"No dobra, tylko się odwróćcie i nie patrzcie".
Zrzuciłam szybko z siebie ubranie i chyba jeszcze szybciej zanurzyłam
się po szyje w wodzie. Rzeczywiście była całkiem przyjemna. Ach, nigdy
nie przypuszczałam, ze pływanie nago może być takie przyjemne - chłodna
woda oplątała cale moje rozgrzane ciało, czułam narastające podniecenie,
tym bardziej, ze w pobliżu było tych dwóch facetów. Bardzo przyjemnie
się pływało, ale byłam niezmiernie ciekawa, co się stanie , kiedy
wszyscy wyjdziemy nago na brzeg. Który dzisiaj dzien.?! pomyślałam nagle
- spokojnie, dopiero wczoraj skończyło się krwawienie. Wyszłam
pierwsza. Nie kazałam się im tym razem odwracać. Usiadłam na miękkiej
trawce, podkuliłam nogi. Chłopcy wyszli i nie spuszczając ze mnie oczu
usiedli po moich obu stronach. Chcąc nie chcąc katem oka widziałam ich
rosnące z sekundy na sekundę fiuty. "Śmiesznie wyglądasz z mokrymi
włosami" - rzekł Robert, odgarniając jedna ręka włosy z mojej
zarumienionej (chyba) twarzy, druga rękę kładąc na wewnętrznej części
mojego uda. Nasze usta zbliżyły się do siebie, by po chwili zetknąć się w
namiętnym pocałunku. Robert pieścił teraz obiema rękami moje nabrzmiałe
od zimnej wody i podniecenia piersi, tymczasem na cipce poczułam palce
Macka. Serce waliło mi jak młot pneumatyczny, ale byłam zdecydowana na
wszystko. Z każda sekunda moje podniecenie narastało, kiedy poczułam ze w
środku jestem już wystarczająco mokra, uklękłam okrakiem nad biodrami
Roberta, naprowadzając jego trzon na moja gorąca cipkę. Wszedł jak w
masło, zaczęłam się rytmicznie poruszać, jednak już po kilkunastu
ruchach poczułam, jak zalewa mnie od środka jego gorące nasienie.
Zmieniliśmy konfiguracje. Teraz dosiadałam Macka, zaś w ustach
regenerowałam fiuta Roberta. Po kilku minutach szybkiej jazdy Maciek
położył mnie na plecach, po czym wyjął ze mnie swoja niemała, jak się
okazało dzidę i obficie zrosił mi brzuch i piersi. Wijąc się w ekstazie
rozsmarowałam to wszystko na piersiach, tymczasem Robert zajął miejsce
Macka w mojej szparce, ale wcześniej delikatnie przewrócił mnie na
brzuch. Tak, teraz było o wiele wygodniej, wsparta na kolanach i
łokciach wypinałam swój tyłek naprzeciw silnym ruchom Roberta,
jednocześnie z przodu obrabiałam fiuta siedzącego przede mną Macka. Gdy
ten ponownie był gotowy "do boju" szepnął: "Robert, węz teraz Izę na
jeźdźca, a ja zrobię jej niespodziankę". Ależ byłam ciekawa co wymyślił!
Wydawało mi się, ze moje podniecenie sięgało już zenitu, ale to, co
miałam przeżyć za chwile, nie jestem w stanie opisać słowami. Gdy tak
galopowałam na Robercie, Maciek podszedł do mnie od tylu i zaczął
delikatnie muskać ustami mój kark. Nagle poczułam na kakaowym oczku jego
mokry palec. Nigdy jeszcze tego w ten sposób nie robiłam, ale byłam już
tak rozgrzana, ze nie cofnęłabym się przed niczym. Postarałam się
maksymalnie rozluźnić, aby ułatwić mu wejście. Maciek nachylił mnie
lekko w kierunku Roberta, który teraz wsparł się na jednym łokciu, druga
ręka zaś objął mnie za szyje i namiętnie mnie całował. Fiut Roberta był
teraz nieco płyciej w mojej cipce, ale chyba tym lepiej podrażniał
łechtaczkę. Tymczasem dzida Macka zaczęła powoli, acz stanowczo,
wchodzić w mój odbyt. Westchnęłam półgłosem. Teraz byli we mnie obaj. Na
początku niezwykle trudno było dograć ruchy i sytuacja wyglądała dość
zabawnie, jednak z czasem dograliśmy się tak, ze tempo całej akcji
nadawał Maciek. Wiedziałam, ze już zbliża się orgazm, na który tak
czekałam. Przyznam się, ze jeszcze nigdy nie przeżyłam takiej rozkoszy.
Krzyczałam niemal na cale gardło, ale byłam tak oszołomiona, ze nie
zdawałam sobie z tego sprawy. Trwało to dobrych kilka minut, w czasie
których chłopaki także zdołali sobie ulżyć. Po wszystkim raz jeszcze
wskoczyliśmy do wody się wykąpać i ruszyliśmy w dalsza drogę. W
samochodzie, podobnie jak w naszych igraszkach, również zmieniliśmy
konfiguracje - Maciek siadł za kołkiem, Robert obok niego, ja zaś
położyłam się na końcu samochodu i zasnęłam błogim snem. A śnił mi się
dalszy ciąg naszych igraszek, o którym być może opowiem wam innym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz