Tego dnia nie zapomnę do końca swojego życia. Jechałam samochodem na
ślub mojej najbliższej przyjaciółki Pauliny. Nie widziałyśmy się już
prawie rok, obydwie zajęte pracą nie miałyśmy czasu na wyjazdy. Jedyny
kontakt jaki utrzymywałyśmy to maile oraz długie rozmowy telefoniczne.
Teraz po blisko roku miałyśmy się spotkać i to przy jakiej okazji. Byłam
taka szczęśliwa. Sama nie wiem czy sprawiała to myśl o spotkaniu z
Pauliną czy o jej ślubie. Cieszyłam się razem z nią. Kiedy mówiła o tym,
czuło się, że spełnia się jej marzenie.
Jechałam drogą słuchając radia i wspominałam czasy studenckie kiedy to
mieszkałyśmy w jednym pokoju. Moje rozmyślania przerwało dziwne
zachowanie samochodu. Silnik zaczął przerywać. Spojrzałam na wskaźnik
paliwa, strzałka nawet nie zbliżała się do rezerwy. Chwilę później
silnik zgasł. Zjechałam na pobocze , kilkakrotnie spróbowałam uruchomić
samochód ale bezskutecznie. Całe szczęście, że miałam jeszcze kilka
godzin aby dotrzeć do mojej przyjaciółki, wprawdzie dzieliło nas jeszcze
trochę ponad sto kilometrów, ale nie dopuszczałam myśli, że mogę
niezdążyć.
Zadzwoniłam do domu, wyjaśniłam tacie co się stało i gdzie
się znajduję, poprosiłam żeby zajął się autem a ja złapię jakąś okazje i
dotrę na miejsce. Zamknęłam samochód i ruszyłam przed siebie poboczem
próbując zatrzymać jakiś samochód.
Słońce mocno świeciło, jednak znajdowałam się w zalesionym terenie, dzięki czemu nie odczuwałam tak bardzo wysokiej temperatury.
Znowu wyciągnęłam rękę, aby dać znak najeżdżającemu kierowcy. Samochód
zatrzymał się kilka metrów dalej ostro hamując. Ucieszyłam się, że nie
musiałam długo czekać aby mnie ktoś zabrał, podbiegłam do mojego
dobroczyńcy, okno od strony pasażera było uchylone. Zanim zdążyłam
cokolwiek powiedzieć usłyszałam:
- Ile ślicznotko?
Stanęłam jak wryta. Zupełnie odebrało mi mowę. Pomyślałam, że na pewno coś źle usłyszałam.
- Słucham? - chciałam się utwierdzić, że niewłaściwie usłyszałam co mężczyzna za kierownicą powiedział.
- Zapytałem ile weźmiesz, za chwile spędzoną ze mną?
Dopiero teraz zrozumiałam. Jadąc tą drogą minęłam kilka dziewczyn
ubranych w krótkie spódniczki. Wszystkie stały na poboczu i machały do
kierowców. Mężczyzna wziął mnie za prostytutkę. W pierwszej chwili
chciałam zwyzywać go i trzasnąć drzwiami, jednak uświadomiłam sobie jak
wyglądam. Stoję na poboczu w króciutkiej czarnej sukience i macham na
nadjeżdżające samochody. Sytuacja wydała mi się tak zabawna, że prawie
ryknęłam śmiechem. Rozchyliłam usta aby wyjaśnić nieporozumienie, ale
powiedziałam coś zupełnie innego. Mężczyzna był wysokim, dobrze
zbudowanym brunetem o piwnych oczach. Jego ubiór był nienaganny.
Pomyślałam, dlaczego nie, przecież nikt się nie dowie. W jednej chwili
poczułam ogromne podniecenie. Wszystko działo się tak szybko. Byłam tak
pochłonięta pracą, że niemiałam praktycznie żadnego życia prywatnego.
Natura wzięła górę. To nie było w moim stylu aby uprawiać sex z
przygodnie spotkanymi facetami, ale nie mogłam się powstrzymać.
- Nie martw się, wszystko jest do uzgodnienia - powiedziałam z zalotnym uśmiechem na ustach.
- Więc zapraszam do środka piękna pani.
Ruszył powoli, a ja zaczęłam się zastanawiać co robię, przecież to
nienormalne, ale zaistniała sytuacja jedynie potęgowała moje
podniecenie. Skręciliśmy w boczną dróżkę prowadzącą w głąb lasu.
Przejechaliśmy około stu metrów i mężczyzna zatrzymał samochód.
- Muszę Ci coś powiedzieć - odezwał się do mnie - nigdy wcześniej nie
korzystałem z tego typu usług, ale kiedy zobaczyłem ciebie na tej drodze
nie mogłem się oprzeć. Pomyślałem, że musisz być aniołem.
Znowu rozchyliłam usta aby wyjaśnić mu nieporozumienie, ale zadał kolejne pytanie.
- Jak masz na imię?
- Anna - sama nie wiem czemu powiedziałam prawdę.
Rozpiął pasy bezpieczeństwa i przysunął dłoń do mojej twarzy. Zaczął
delikatnie gładzić mnie po policzku. Siedziałam bez ruchu, byłam jak
sparaliżowana. Z jednej strony chciałam uciec z samochodu, z drugiej
jednak byłam tak podniecona, że odsuwałam od siebie tę myśl.
Zbliżył usta do mojego ucha, dotknął wargami, moje ciało przeszedł
dreszcz. Odwróciłam twarz w jego stronę i spojrzałam mu w oczy. Były
pełne ciepła. Nasze usta spotkały się w delikatnym pocałunku.
Rozłożył nasze siedzenia, zdjął marynarkę, delikatnie położył mnie na
rozłożonym fotelu jednocześnie przysuwając się jak najbliżej. Nasze usta
znowu spotkały się w pocałunku. Jego dłoń zaczęła błądzić po moim
drżącym ciele. Dotykał mnie delikatnie i czule. Zaczął pieścić ustami
moją szyję, jego dłoń masowała moje piersi, powoli zsuwała się na
brzuch, później w kierunku kolan. Wsunął ja miedzy moje nogi delikatnie
gładząc uda. Usta pokrywały pocałunkami moje ramiona.
Usiadłam, zdjęłam sukienkę i bieliznę. Patrzył na mnie wzrokiem pełnym
pożądania i czułości. Moja dłoń spoczęła na jego rozporku. Zamknął oczy
delektując się tym uczuciem. Rozpięłam jego spodnie, uniósł pośladki
abym mogła je zsunąć. Zobaczyłam nabrzmiałego penisa, gotowego do
działania, pochyliłam się nad nim. Pocałowałam i objęłam go ustami.
Usłyszałam jak mój kochanek wydał bardzo cichy jęk, zaczęłam ssać i
pieścić jego męskość a on błądził palcami w moich włosach. W pewnej
chwili, odsunął moją głowę, położył mnie na siedzeniu, przesunął tak, że
moja głowa była na tylnej kanapie. Zaczął pieścić moje ciało
pocałunkami, jego delikatne dłonie, masował moją skórę, Język drażnił
sutki. Czułam jak fale ciepła przelewają się przez moje ciało. Kiedy
zaczął pieścić ustami moją muszelkę, przeżyłam pierwszy orgazm. Musiał
zrozumieć, położył się na mnie i jednym ruchem wszedł we mnie. Oboje
zamarliśmy na chwile w tej pozie, moje uda ściskały jego biodra.
Zaczęliśmy się kochać, powoli i namiętnie. Czułam dokładnie każdy jego
ruch. Mój krzyk wywołany eksplozją rozkoszy zbiegł się dokładnie z jego
wytryskiem. Nasze wargi znowu przylgnęły do siebie.
Odezwałam się pierwsza:
- Muszę Ci coś powiedzieć, nie jestem prostytutką, sama nie wiem, czemu się zgodziłam, ale na pewno nie dla pieniędzy.
- Wiem o tym, wiedziałem się od początku. Twoje perfumy, nienaganny wygląd i styl powiedziały mi o tym.
Znowu mnie pocałował.
Często wspominam tę historię, zwłaszcza jak siadamy razem przy kominku
przytuleni do siebie. Tak, ten mężczyzna to Marek, mój mąż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz