EroTabs - Najmocniejszy suplement na erekcję

Mocna erekcja EroTabs silna potencja

Kto pyta, nie błądzi

"Gdzie jest ta cholerna ulica" - Marek wykonał kolejny zwrot swoim autem usilnie poszukując miejsca do którego zmierzał. Krążył już kilkanaście minut po miasteczku które sprawiało wrażenie małego jednak jak się okazało nawet w nim można się było zgubić. "Dobrze, czas zasięgnąć języka" - pomyślał nieco sfrustrowany. Zaparkował na najbliższym postoju. Kiedy miał przechodzić na drugą stronę ulicy dwa samochody dalej zatrzymał się inny pojazd z którego po chwili wysiadał kobieta. Podszedł energicznie. - Przepraszam panią najmocniej... - rozpoczął.
Kobieta odwróciła się w jego kierunku powodując tym samym jego lekkie zmieszanie.
- ... poszukuję ulicy Kowalczyńskich, jak dotąd z marnym skutkiem - zakończył pytanie nie ukrywając, że wygląd osoby z którą rozmawiał zrobił na nim spore wrażenie. Niestety jestem również nietutejsza - uśmiechnęła się pogodnie odpowiadając. Była niewątpliwie bardzo atrakcyjna. Na oko ledwo po trzydziestce. Szczupła, około metra sześćdziesiąt pięć wzrostu skutecznie podbite kilkoma centymetrami obcasów eleganckich czarnych pantofli. Ładne proste włosy lekko opadały na ramiona, pomalowane na ciemnorudy pasemka okalały twarz wskazującą na pewność siebie i inteligencje. Makijaż wyraźny, ale absolutnie nie wyzywający. Pod granatowo-szarym żakietem widniała jedwabna bluzeczka przykrywająca powabne piersi. Spódnica kończyła się tuż za kolanami. Piękne masywne łydki obejmował materiał beżowych pończoch.

"Kable mogą poczekać" przez myśl Marka przebiegła błyskawiczna decyzja.
- Przyjemne miasteczko, sprawia wrażenie sielankowego, gdyby jeszcze gdzieś tylko mapę umieścili byłoby świetnie - uśmiechnął się próbując nawiązać rozmowę.
- Tak, sprawia wrażenie całkiem sympatycznego. Pan tu w interesach - zapytała.
- Coś w tym rodzaju. Kupuję trochę sprzętu od tutejszego producenta. A pani.
- A ja nie - uśmiechnęła się ponownie.
- Jest pani bardzo tajemnicza. Muszę przyznać, że mnie pani zaintrygowała - odpowiedział.
- Czyżby - rzuciła od niechcenia.
- Mam propozycję, może znajdziemy jakąś restauracyjkę i będziemy kontynuować naszą rozmowę przy kawie.
- Och, raczej nie, planuję tu pozałatwiać parę spraw i zmykać z powrotem, a pan nie spieszy się do firmy, szef pana nie skarci.
- Cóż tak się składa, że w firmie mam całkowitą swobodę, a towarzystwo pani jest tak interesujące, że chętnie przedłużyłbym nasze spotkanie jak najdłużej.
- No, jeżeli ładnie pan poprosi. Moje sprawy zajmą mi jakąś godzinę potem możemy wpaść gdzieś na kawę byle nie byłaby to obleśna knajpa.
- Postaram się znaleźć lokal na poziomie. Więc za godzinę w tym samym miejscu.
- Za godzinę z kwadransem powiedzmy - odpowiedziała zadowolona.
- Do zobaczenia - złożył na jej dłoni pożegnalny pocałunek.
Czas minął błyskawicznie. Po załatwieniu sprawunków zjawił się ponownie na parkingu w centrum miasteczka. W międzyczasie udało mu się również dowiedzieć, że na wyjeździe z miasta znajduje się zajazd z restauracją i motelem. Jednak upłynęło następne pół godziny, a jego nowej znajomej ciągle nie było. Powoli do jego myśli wkradała się świadomość niepowodzenia jego zamysłów. "Więc się rozmyśliła, szkoda, mogło być całkiem miło" - pomyślał zbierając się do odjazdu. Ku jego sporemu zaskoczeniu niemal w tej samej chwili pojawił się samochód z kobietą.
- Czyżby tracił pan cierpliwość - zapytał zdziwiona.
- Ależ skąd, byłem pewny, że się pani pojawi - odpowiedział lekko ironicznie.
- Zarozumialec - uśmiechnęła się - więc co mi pan proponuje.
- Na wylocie z miasta jest zajazd z ponoć bardzo przytulną knajpką, co pani na to.
- Nie zaszkodzi sprawdzić.
- W takim razie ja prowadzę.
Po kilkuminutowej jeździe dotarli na miejsce. Zbliżające się południe nie było porą najczęstszych wizyt klientów lokalu toteż poza nimi w pomieszczeniach restauracji znajdowały się zaledwie cztery osoby wliczając kelnerkę i barmana.. Zamówili kawę i ciastka zasiadając do rozmowy.
- Nie udało mi się jeszcze poznać pani imienia - rozpoczął Marek.
- A czy ono jest takie istotne - odpowiedziała zalotnie.
- Cóż nie wiem jak się do pani zwracać, może po prostu piękna nieznajoma.
- A jak panu na imię - zapytała w odpowiedzi.
- Marek.
- No więc panie Marku przyjmijmy że mam na imię Grażyna.
- Nie pamiętam jak dawno temu miałem okazję rozmawiać z tak uroczą kobietą jak pani.
- Fircyk z pana, nie lubię takich - odpowiedziała.
- Proszę mi opowiedzieć coś o sobie - kontynuował.
Rozmowa powoli nabrała tempa. Markowi udało się od czasu do czasu rozśmieszyć panią Grażynę. Po dwudziestu minutach odważył się ująć ją za dłoń osiągając jej akceptację. Kobieta przestała również odrzucać jego komplementy szeptane do jej ucha.
- Zauważyłaś, że oniemiałem kiedy się odwróciłaś.
- Nie dało się tego nie dostrzec - uśmiechnęła się.
- Zawsze działasz tak na mężczyzn - zapytał.
- Naprawdę chciałeś mnie zapytać o drogę, czy to rodzaj sposobu na rozpoczęcie rozmowy - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- A jak myślisz. Jesteś tak niezwykłą kobietą, że każdy sposób który dawałby szansę nawiązania z tobą kontaktu byłby dobry.
Dłoń Marka powoli przesunęła się na kolano kobiety. Owalnymi ruchami gładził obły kształt.
- Czy pan się przypadkiem nie pomylił - Grażyna zapytała poważnym tonem.
- Co masz na myśli - zagadnął zbity z tropu.
- Jeżeli natychmiast nie zabierzesz ręki z mojego uda twoje policzki zrobią się za chwilę czerwone i to bynajmniej nie z powodu pocałunków.
- Wybacz nie chciałem cię urazić - odpowiedział wycofując się dyskretnie.
- Ale zrobiłeś to - odpowiedziała spokojnie - Znasz takie powiedzenie "Takt polega na tym - zamilkła.
- Masz oczywiście rację, wybacz, jesteś kobietą tak ponętną, że trudno się opanować. Zapewniam, że następnym razem będę subtelniejszy.
- Uważaj bo zasłużyłeś na czerwoną kartkę.
- A więc czy pozwoli pani żeby moja dłoni dotknęła pani cudownej nóżki - zapytał szeptem.
- Skoro tak ładnie pan prosi to chyba ulegnę - odpowiedziała usatysfakcjonowana.
Marek zauważył kontem oka, że kobieta zdejmuje nogę z nogi stawiając je w lekkim rozkroku. Wszystko wskazuje na to że trzeba będzie się postarać o pokój w tym motelu - pomyślał gładząc wewnętrzną część jej uda i wsuwając dłoń głębiej pod jej spódnicę. Po dłuższej chwili dotarł do końca pończoch. Delikatna skóra ud kontrastowała z materiałem pończoch które je okalały.
- Jesteś zadziwiająca, tak urzekająca, że tracę przy tobie poczucie rzeczywistości.
Ręka Marka kontynuując wędrówkę odkryła krocze kobiety. Powoli obwiódł palcami to miejsce. Kuse majtki ukrywał gąszcz włosów pomiędzy którymi wyczuwał wyraźną rozpadlinę. Masował z delikatnym naciskiem to miejsce. Kobieta dyskretnie zsunęła się z krzesła dając mu tym samym lepszy dostęp. Jej majtki wilgotniały z chwili na chwilę.
- Chcesz, żebym sprawdził czy mają wolne pokoje - zapytał widząc jej podniecenie.
- Może poprzestańmy na tym - odpowiedziała.
- Nie żartuj, nie jesteś nastolatką - zachęcał.
- Właśnie dlatego chyba nie powinniśmy - odpowiedziała - właściwie to już dawno powinnam być w biurze.
- Według mnie najwyższy czas, żeby mój kutas znalazł w twojej gorącej i mokrej cipce, a firma poczeka.
- Chodźmy stąd - nagle zmieniła zdanie.
Znaleźli się w holu motelu. Wynajęcie pokoju nie sprawiło żadnych trudności. Recepcjonista raczej domyślał się po co im w środku dnia łóżko jednak solidny napiwek zapewniał dyskrecję. Po kilku minutach znaleźli się w środku niewielkiego pomieszczenia którego znaczną część zajmowało pokaźne łóżko, a Marek przekręcał klucz w zamku. Grażyna stanęła w lekkim rozkroku tuż przy oknie. Przykręciła żaluzje, w pokoju zapanował półmrok. Marek podszedł do niej . Położył lewą dłoń na jej biodrze, prawą odgarnął włosy z pięknej szyi. nachylił się i zaczął namiętnie całować delikatną skórę poniżej ucha. Chwytając za podbródek przekręcił jej twarz w swoją stronę. Ich wargi zdawały się przyciągać jak magnesy. Po chwili wilgotny pocałunek połączył parę ust. Język Marka nie czekając na zaproszenie wśliznął się w rozognione wargi Grażyny. Namiętne, żywiołowe pocałunki były doskonałą rozgrzewką . Tymczasem sprawne dłonie Marka przemieściły się na piersi kochanki. Szybko rozpiął żakiet po czym z jej pomocą odpiął guziki jedwabnej bluzki. Stanik nie był już niemal żadną przeszkodą. Zsunął go i swobodnie objął dwie jędrne półkule zakończone nabrzmiałymi sutkami. Odwróciła się w jego stronę. Przez moment patrzyli na siebie, obydwoje zdawali się płonąć. Marek podziwiał jej roznamiętnioną twarz i piękne piersi. Ona spoglądała na niego z nieukrywaną ciekawością i niecierpliwością kontynuacji. Zaczęli ponownie całować się zmysłowo. Mężczyzna jedną dłonią masował na przemian jej piersi szczególną uwagę przywiązując do niezwykłych bordowych koreczków które zdawały się chcieć wystrzelić z tych boskich wzgórz. Jego druga dłoń dotarła ponownie między nogi kobiety. Zsunęła zupełnie przemoczone figi na jedną stronę krocza, a palce rozpoczął poznawanie jej wnętrza poczynając od rozchylonych lekko warg otworu. Tymczasem dłonie Grażyny znalazły się w okolicach pasa Marka i manipulowały przy jego rozporku. Oboje sapali i pojękiwali, a ich oddech stawały się coraz głośniejsze i krótsze.
Nagle rozbrzmiał dźwięk dzwonka telefonu komórkowego.
- Cholera, to mój zapytała wyrwana z miłosnego podniecenia kobieta.
- Zostaw - powiedział Marek wracając do pocałunków.
- Nie mogę - odpowiedziała - nie odczepią się, poczekaj.
- Wyjęła urządzenie z torebki leżącej na łóżku.
- Słucham - odezwała się próbując utrzymać normalny ton swojego głosu.
- Marek nie zamierzał tracić czasu. Podszedł do niej i zaczął manipulować przy zamku jej spódnicy.
- Teraz nie dam rady, okazało się, że muszę załatwić jeszcze parę formalności, zresztą ci ludzie tutaj są strasznie ślamazarni, może to potrwać jeszcze kilka godzin. Aha, zostaw mi wszystkie papiery na biurku gdybym nie wróciła przed twoim wyjściem. No, to pa.
- Koniec zawracania głowy - stwierdziła wyłączając telefon.
Rozpięta spódnica opadła na podłogę ukazując jej nogi w pełnej krasie. Kobieta usiadła na łóżku rozpinając jednocześnie i odrzucając biustonosz. Marek przez dłuższą chwilę z nieukrywanym zachwytem podziwiał jej piękne ciało. Kobieta tymczasem unosząc się lekko zsunął majtki odrzucając je w kąt. Rozchyliła zachęcająco nogi. jej krocze było pokryte od podbrzusza dość gęstym owłosieniem. teraz wiele kosmyków ciemnych włosów posklejała wydzielina jej pochwy. Rozchylone wargi cipki ukazywały jedwabiste, różowe wnętrze. Mężczyzna klęknął między nogami kobiety. Uniósł jej prawą stopę i rozpoczynając od kostki ustami wędrował wzdłuż tej niezwykłej kolumny. Grażyna z wyraźnym zainteresowaniem obserwowała ten marsz. Tymczasem Marek dotarłszy do kolana zatrzymał się tam dłuższą chwilę starannie całując i liżąc okolice. Minęły następne minuty i jego język spotkał się z pachnącym, wilgotnym otworem, kwintesencją jej powabów. Nie czekał dłużej. Jego język lubieżnie obwiódł wejście rozpadliny, a następnie zaczął zabawę z nabrzmiałą łechtaczką.
- Oooo, taaaaaaaak - z ust kochanki wyrwał się jęk rozkoszy.
Mężczyzna ze znawstwem zajmował się przyrodzeniem kobiety. Po kolejnych minutach pieszczot jego usta kontynuowały wędrówkę po urzekającym ciele. Szybki obchód drżącego brzucha był rozgrzewką przed zdobyciem dwóch wspaniałych wzgórz. Długotrwałe całowanie i ssanie sutków było oznaką ociągnięcia celu. Idąc dalej Marek ponownie skosztował słodyczy ust kochanki.
- Jesteś cudowna - wyszeptał.
- Rozbierz się wreszcie - wycedziła przerywając pocałunki.
Odepchnęła go i siedząc w rozkroku zajęła się teraz już zdecydowanie jego rozporkiem. Po krótkich zmaganiach spodnie i slipy mężczyzny osunęły się na ziemie. Na przeciw twarzy kobiety sterczał w całej okazałości kutas Marka. Jego właściciel zajął się pozbywaniem koszuli tymczasem kobieta wyraźnie zainteresowana rozpoczęła zabawę korzeniem samca. Rękoma chwyciła biodra kochanka, a jej język począł obwodzić błyszczący krwawoczerwony żołądź kutasa. Po chwili drzewiec zaczął znikać w ustach kobiety.
- Taaak kochanie świetnie ci idzie - zachęcał Marek.
- Tylko się nie spuść cukiereczku - wysapała przerywając na chwilę.
- Spokojnie, nie mam zamiaru zanim cię solidnie nie zerżnę - odpowiedział podniecony.
Jej usta to pochłaniały to wyrzucały z siebie dzidę mężczyzny. Zachłannie jak gdyby był to posiłek, a ona wyjątkowo wygłodniałej.
- Tak, ssij kwiatuszku, dalej, właśnie tak - zachęcał.
Minęło jeszcze kilka minut.
- No czas na danie główne - powiedział przytrzymując ją za głowę - ułóż się wygodnie.
Grażyna przestała obciągać. Po chwili znalazła się na łóżku z uniesionymi i rozkraczonymi nogami.
- Zakładaj ubranko na swojego figlarza i do dzieła - z uśmiechem poleciła kobieta.
Marek klęknął pomiędzy jej nogami naciągając gumkę na sterczącego kutasa. Przytrzymując swój narząd powoli wprowadził go do otworu kobiety. Ciągle przytrzymując korzeń u nasady wykonał kilka śmiałych pchnięć. Jakby sprawdzając jak pasuje do tej cipki. Wycofał się całkowicie i żołędziem wielokrotnie obwiódł wargi jamy po czym całkiem stanowczo uderzył kilkakrotnie łechtaczkę kobiety. Znowu zanurzył się we wnętrzu kochanki i po wykonaniu kilku ruchów powtórzył ceremoniał. Grażynę wyraźnie podniecały te zabiegi chrząkała i jęczał coraz głośniej. Jej język wynurzał się raz po raz z ust oblizując jej namiętnie. Marek tymczasem wsparł się na dłoniach i kolejne centymetry kutasa ponownie zaczęły znikać w otworze kobiety. Tym razem wszedł do końca i rozpoczął regularne solidne ruchy. Każdemu pchnięciu towarzyszył odgłos uginających się sprężyn starego łóżka połączony z ich jękami i mlaśnięciem łączących się ciał. Jego narząd wynurzał się całkowicie po czym skutecznie znajdował wlot otworu i znikał w nim ponownie. Z ruchu na ruch jego wejścia stawały się silniejsze, łóżko skrzypiało coraz głośniej. Kochankowie dopasowawszy rytm swoich ciał delektowali się rozkoszą. Po kilku minutach tego regularnego dymania Marek zmienił lekko pozycję. Najwyraźniej długotrwałe wspieranie się na rękach trochę go zmęczyło. Usiadł więc na piętach i oparłszy nogi kobiety na swych ramionach kontynuował kopulację w nieco wolniejszym tempie. Chwytając obie nogi kobiety przesunął je na prawą stronę i posuwał dalej. To pozwoliło mu ułożyć się wygodnie na lewym boku tuż za plecami kochanki. Oboje mieli okazję do odpoczynku. Marek pozostawał w niej niemal cały czas wykonując jedynie minimalne ruch. Po dłuższym czasie przekręcił się na plecy starając się przy tym nie wychodzić z wnętrza kobiety. Ona wyczuwając jego intencje przykucnęła nad nim i rozpoczęła przysiady. Najwyraźniej ta pozycja przypadła jej szczególnie do gustu. Grażyna poczuła się jak jeździec ujeżdżający narowistego ogiera. Pokój wypełnił się odgłosami jej jęków. Po kolejnych minutach wyraźnie zmęczona zwolniła przysiady. Marek odprężony i wypoczęty mógł przejąć inicjatywę. Zepchnął ją z siebie i klęknąwszy nad nią zmusił, żeby również klęknęła przed nim. Kiedy tylko przyjęła dogodną pozycję zapierając się na rękach wszedł w nią zdecydowanie. Oboje oddali się z pasją przeżywaniu rozkoszy. Kobieta zdawała się drżeć niemal cała. Jej ciało idealnie dopasowywało się do pchnięć partnera. Drzewiec mężczyzny wślizgiwał się w nią bez żadnego oporu. Mężczyzna zwiększył jeszcze tępo pchnięć jęcząc i chrząkając coraz bardziej. Wreszcie eksplodował, chwycił za biodra kobiety i został w niej wykonując jedynie lekkie ruchy kończące. Ona najwyraźniej również miała dość. Po dłuższej chwili marek wycofał się z Grażyny opadając na łóżko.
- Podasz mi papierosa - poprosiła Grażyna kładąc się obok.
- Jasne kochanie - odpowiedział mężczyzna.
- Nieźle się zmachałeś - kobieta obwiodła dłonią policzek mężczyzny na którym widniały krople potu.
- Ty też nie jesteś suchutka - odpowiedział i razem wybuchnęli śmiechem.
- Wypadałoby wskoczyć pod prysznic i wracać do pracy - powiedziała wstając z łóżka.
Po kilkunastu minutach była gotowa do wyjścia. Elegancka i piękna jak przed kilkoma godzinami kiedy Marek widział ją po raz pierwszy. Nikt spotkawszy ją teraz nie pomyślałby, że jeszcze dwadzieścia minut temu pieprzyła się ze zbierającym się leniwie z łóżka facetem.
- Dasz mi swój numer - zapytał zmierzając do łazienki.
- Wybacz kocurku, rżnąłeś naprawdę pierwszorzędnie, ale nie szukam kochanka na dłużej.
- Trudno, w takim razie powodzenia, może się jeszcze kiedyś spotkamy.
- Może - odpowiedziała zamykając drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz